Pamiętacie swoje pierwsze kroki w malarstwie lub rysunku? Przechowujecie swoje stare prace czy wyrzucacie do kosza? W tym artykule przedstawię swoją nowszą wersję obrazu! Pierwsze podejście miało miejsce ponad 6 lat temu, kiedy bardzo lubiłam malować z pamięci. Niestety, nie miałam wówczas wystarczającej wiedzy, aby obraz wyszedł poprawnie. Na co więc zwrócić uwagę podczas malowania z pamięci?
Malowanie z pamięci bez wiedzy i doświadczenia
Każdy, kto lubi malować zapewne podejmował się pracy tworzenia z pamięci, tzn. bez zdjęcia referencyjnego lub bez obserwacji modela/obiektu. Dlaczego podejmujemy się takich odważnych kroków? Być może wynika to z chęci odstresowania się, wykazania naszej kreatywności i pobudzenia prawej półkuli mózgu. Część osób rysuje z pamięci, bo chce wyrzucić z siebie emocje lub po prostu się nudzi i nie ma pomysłów na fajny rysunek.
Myślę też, że każdy z nas chce sprawdzić nasze umiejętności z rysunku/malarstwa. Wielokrotnie podkreślam, że tworzenie z pamięci to jest pewna forma egzaminu! Bez sensu jest więc tworzyć bez podstawowej wiedzy. Sytuację możemy porównać do tego, gdybyśmy poszli na egzamin prawa jazdy i tak z ciekawości sprawdzili, czy uda nam się zdać egzamin, czy nie. Bez przygotowania, bez nauki i bez znajomości przepisów drogowych. Warto? Moim zdaniem nie. Jazda autem bez “poważnych przygotowań” jest zabawą, podobnie rysunek czy malarstwo – bez przygotowań, nauki, podejmowanych prób, itd. jest formą zabawy.
Malowanie obrazu krok po kroku
Ten format akurat będzie mniejszy, niż pierwsza wersja. Pierwszą wersję malowałam (o ile dobrze pamiętam) na panelu malarskim w 2015 roku, natomiast obecnie przygotowałam sobie papier o gramaturze 300 g/m2 oraz tanie farby akrylowe producenta ASTRA. Pierwszą wersję malowałam również farbami z tańszej półki, być może to był Phoenix albo Maries. Upłynęło ponad 6 lat i postanowiłam zmierzyć się z tematem jeszcze raz!
W tym artykule napiszę także o błędach, które popełniłam tworząc taką pracę. Dodam na początku, że nie korzystałam wówczas z żadnych internetowych poradników, nie oglądałam żadnego art-YouTubera, nie chodziłam do szkoły plastycznej i nie miałam żadnych książek, podręczników o malarstwie akrylowym. Malowałam z pamięci oraz z natury. To tak, jakbyście wzięli dłuto i kawałek drewna i zaczęli coś rzeźbić nie znając się totalnie na rzeźbiarstwie. Podobnie było wtedy.
A więc podchodzę do tego okresu z dystansem, bo nic dziwnego, że efekty wyszły takie, jakie wyszły. Pamiętam, że ten obraz malowałam na szybko i to wieczorem, po całym dniu obowiązków, szkoły, itd. W dodatku światło miałam takie standardowe pokojowe, więc mój obraz oświetlała przygaszona barwa ciepła z żyrandola.
Szkic pod obraz połową sukcesu
Podkreślam jeszcze raz, że nie miałam żadnego zdjęcia referencyjnego i nie robiłam żadnego szkicu. Co mi przyszło do głowy, to odtwarzałam to na płótnie. Obraz kwalifikuje się jedynie do kosza, ale z drugiej strony lubię sobie wrócić do tamtego okresu by sprawdzić, czy w chwili obecnej nadal mam z czymś problem, w czym muszę jeszcze się podszkolić i co zrobić, żeby więcej takich błędów nie popełniać.
Ważne jest to, żeby z każdym dniem czegoś nowego się nauczyć, nie stać na jednym poziomie, rozwijać się i dążyć do coraz lepszych efektów. Najgorsze co może być, to osiąść na laurach i myśleć, że wszystko jest w porządku. Traktować się jak robota albo kserokopiarkę, od której lepszych efektów już nie zobaczymy. Rozwój jest ważny, moim zdaniem także jest ważny w przypadku osób, które ukończą studia artystyczne. I nie chodzi o to, aby iść dalej za tytułem profesora. Chodzi o naszą twórczość, aby odtwarzać nasze widzenie, myśli, uczucia jeszcze lepiej. Aby po skończonej pracy powiedzieć “o to mi chodziło!”.
Zastój artystyczny
Oczywiście są momenty zastoju artystycznego. U mnie trwał on kilka lat. Kiedyś miałam nawet rok totalnej przerwy od rysowania i malowania, a nawet zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mi strzeliło do głowy żeby się tym zajmować. Myślałam już o sprzedaży artykułów rysowniczych i malarskich, zamknięciu i usunięciu bloga, itd. A jednak talent plastyczny jeszcze gdzieś we mnie się tlił i ciężko było go wykorzenić albo zapomnieć o nim. Trzeba też dać sobie czas i pogodzić się z porażkami artystycznymi, np. nieudany obraz malowany kilka tygodni albo ostra krytyka naszych prac ze strony widzów.
Kolejność malowania obrazu
Po pierwsze szkic. Szkic możemy wykonać jaśniejszą farbą lub ołówkiem. Szkic jest bardzo ważny i to właściwie od niego zależy, czy obraz wyjdzie poprawny czy nie.
Po drugie wyznaczenie perspektywy jednozbiegowej. W pierwszej wersji mamy jakiś półokrąg, choć wcześniej w szkicach widziałam, że wyznaczyłam prostą linię.
Miałam jakąś intuicję. Po drugie wyznaczenie linii zgodnie z tą perspektywą. Większe obiekty na pierwszym planie, potem mniejsze i coraz mniejsze.
Po trzecie perspektywa barwna. Z przodu kolory wyraziste i kontrastowe. Dalsze obiekty są poszarzałe, niewyraźne, zamglone. W pierwszej wersji latarnie jakby spłaszczyły się razem z ziemią/chodnikiem. No i kłania się znów perspektywa.
Uwaga – temat był totalnie wymyślony przeze mnie. Sama tematyka trochę nie ma sensu, bo jest aleja, obok trawa i latarnie. I co dalej? Taki chodnik z latarniami jakby na łące? Ani to park, ani miasto, ani ogród… Chyba droga do szczęścia z drugą połówką pod parasolem, czyli pod takim azylem, gdzie jest bezpieczenie przed ulewą. To jest taka interpretacja! W drugiej wersji użyłam trochę markerów do wykończenia latarni.
Po czwarte dobór odpowiednich narzędzi. Niestety, ale jeśli chcemy umieścić kilka różnych elementów na obrazie, to musimy się posługiwać różnymi narzędziami. Wielkość pędzelka ma ogromne znaczenie. Tło wykonamy szerokim pędzlem, natomiast latarnie – cienkim i okrągłym. To ogromnie wpływa na dokładność, estetykę i na efekt realistyczny.
Format A5 był zbyt mały aby bawić się cienkimi pędzlami. Dodatkowo namalowałam góry, trochę zieleni przy alejce. Wyszły mi dwie pary w tym obrazku, a nie trzy. Uznałam, że tak będzie przejrzyściej.
Po piąte – światło i cień. Należy określić, gdzie jest słońce, gdzie będzie nasz obraz jaśniejszy, a gdzie pędzie padał cień. To wpłynie na efekt głębi naszej pracy.
Malowanie z pamięci – dla odważnych czy leniwych?
Podsumowując, malowanie z głowy (malowanie z pamięci) nie jest czymś złym, czego nie powinniśmy się podejmować. Natomiast jeżeli jesteś na początkowym etapie z malarstwa (rysunku) i nie jesteś zadowolony z efektów swojej pracy, to warto najpierw podszkolić swój warsztat, aby potem tworzyć bez obserwacji.
Przede wszystkim należy dobrze obserwować obiekty/modele, aby przenieść je na płótno lub papier. Należy dostrzec każdy szczegół, aby praca wyszła nam realistyczna. Jest to dość pracochłonne, czasami bardzo trudne, ponad nasze możliwości. Nie zniechęcaj się i pamiętaj, że tylko praktyka czyni mistrza!