Przyszedł czas na przetestowanie brytyjskich kredek marki DERWENT PROCOLOUR. Większość sklepów plastycznych oferuje kredki z tej firmy (stąd poznałam te kredki), zaznaczając przy okazji ich niezwykłą jakość i możliwość uzyskania niesamowitych efektów. Opis i design opakowania wręcz kusi do ich kupna, ale mała blokada pojawia się wtedy, kiedy patrzymy na ich cenę. Postanowiłam więc sprawdzić, czy w ogóle warto inwestować w kredki DERWENT Procolour.
Przed nabyciem kredek czytałam trochę opinii na ich temat, aby przypadkiem nie kupić czegoś bezmyślnie na jeden raz. W sumie, to wśród blogerów rozchwytywany jest niemiecki, niezastąpiony Faber-Castell – oczko w głowie chyba każdego artysty. DERWENT stanowił jakby alternatywę. Zastrzeżeń do tych kredek raczej nie było. Nie było też wielkiego WOW. 🙂
Kilka rysunków już za mną, więc dzisiaj podzielę się z Tobą opinią na temat tych kredek. Jeśli zastanawiasz się nad ich kupnem, to myślę, że po przeczytaniu krótkiej recenzji w końcu podejmiesz decyzję. 😉
Kredki DERWENT prosto z Wielkiej Brytanii
Flaga Wielkiej Brytanii i londyński design opakowania mówi już nam o tym, skąd pochodzą kredki.
Z tyłu opakowania jest krótka historia firmy DERWENT. Firma powstała w 1832 roku i produkuje profesjonalne materiały piśmiennicze, ołówki i kredki dla artystów. Na okładce możesz już zobaczyć jak wyglądają kredki.
Kredki są okrągłe, więc teoretycznie mogą stoczyć się z biurka albo ślizgać się w dłoniach. Kredki sześciokątne pod tym względem wygrywają, ale z drugiej strony… to tylko kwestia przyzwyczajenia. 🙂
Możesz kupić zestaw 12, 24, 36 lub 72 kredek. Ja akurat przetestowałam zestaw 24 kredek. Na dole opakowania są widoczne kolory, które znajdują się w pudełku. Pudełko jest metalowe. Wieko jest zdejmowane i łatwo się je zamyka.
Liczy się pierwsze wrażenie
Po otwarciu pudełka byłam mile zaskoczona grubością kredek. Kredki DERWENT PROCOLOUR mają średnicę ok. 0,8 cm, więc pomyślałam, że muszą być bardzo miękkie. 🙂 Po otwarciu opakowania kredki były zatemperowane, jednak szpic był trochę ścięty. Przed rysowaniem musiałam je dobrze zatemperować, aby czubek grafitu był ostry.
Kredki były na tyle miękkie, że przy temperowaniu obawiałam się, że grafit się będzie łamać. Dziewczyny, które miały styczność z kredką do oczu, wiedzą o co chodzi. 🙂 Choć PROCOLOUR’y nie są aż tak miękkie jak kredka do oczu, to wielkością i grubością trochę przypominają ten kosmetyk.
Ku mojemu zaskoczeniu, przy temperowaniu kredki DERWENT PROCOLOUR nie łamały się, a szpic był na tyle ostry, że spokojnie można było kolorować drobiny w rysunku.
Kolory kredek DERWENT PROCOLOUR
W 24 zestawie znajdują się kredki w odcieniach żółci, czerwieni, brązu i koloru niebieskiego.
Podczas rysowania np. portretu zabrakło mi koloru cielistego, który musiałam zastąpić żółcią i jasnym brązem.
Duży wybór jest w zieleni, bo w zestawie znajdują aż 5 odcieni: Foliage, Sap Green, Cedar Green, Grass Green i Distant Green.
Kolory kredek 46 i 48 są dla mnie bardzo zbliżone, więc nie zauważyłam dużej różnicy w rysunku.
Mimo to, warto posiadać taki zestaw odcieni, bo zawsze może się przydać do cieniowania np. liści lub zielonych oczu. 🙂
Bardzo podoba mi się Distant Green – kolor delikatny, miętowy, rozświetlający.
Brown Orche (59) i Sunset Gold (61) sprawdził się bardzo dobrze przy rysowaniu skóry i cery.
Biała kredka zazwyczaj pełni rolę blendera.
W przypadku serii PROCOLOUR kredka Chinese White 72 ma dobry pigment, ale blendowanie sprawdza się tylko przy jednej warstwie kredek.
Jeśli nałożysz na siebie np. kolor niebieski i zielony, to już nie rozblendujesz tych kolorów kredką nr 72.
Tak samo dzieje się w sytuacji, gdy nałożymy grubą warstwę kredek albo mocno dociśniemy kredkę.
Biała kredka jest za słaba, aby wymieszać kolory.
Ważne zatem jest to, abyś kolorował rysunki lekko, delikatnie, by móc potem użyć Chinese White w celu rozmazania i zmieszania kolorów.
Spectrum Blue 34 to oceaniczny i wyrazisty kolor, który na pewno nie raz będę używać do rysunku niebieskich oczu. 🙂
Ivory Black to jedyna czarna kredka w zestawie kredek DERWENT PROCOLOUR.
Jest bardzo miękka i daje zadowalający kolor na papierze, więc bardzo dobrze, że znalazła się w 24. zestawie.
Kredka Gunmetal o numerze 67 daje jasno-szary kolor.
Przy połączeniu z Ivory Black daje naturalne przejścia tonalne.
Blue Grey 70 jest kolorem zbliżonym do kolorów szarości.
Przekonałam się dopiero po tym, jak zaczęłam nim kolorować na papierze, choć patrząc na kolor kredki – wcale nie wydaje się być podobny.
Odcienie brązu PROCOLOUR’ów to Burnt Umber i Nutmeg. Tak nawiasem pisząc, nutmeg z ang. to gałka muszkatołowa i w sumie kolor odzwierciedla tę przyprawę. 🙂
Wspomniałam wcześniej, że odcienie brązu przydają się do rysunków portretowych, dlatego kredkami Nutmeg i Burnt Umber można zaznaczyć cienie na twarzy.
Bardzo dobrze, że Producent kredek pomyślał o tym, aby wygrawerować nazwy kolorów na kredkach.
W ten sposób można operować już pełnymi nazwami kolorów i przy okazji nauczyć się kilka słówek języka angielskiego. 🙂
Heather (kolor wrzosowy) jest delikatnym, ciepłym i pastelowym kolorem, który przydał mi się do rysunku ust.
Szminkowy, kobiecy kolor ma kredka nr 14 (Crimson Lake, ang. karmazynowe jezioro). 🙂
Cena kredek DERWENT PROCOLOUR
W sklepach internetowych cena za sztukę kredki PROCOLOUR wynosi ok. 4,50 zł.
Zestaw 12 kredek możesz kupić za ok. 55 zł, zestaw 24 kolorów kosztuje ponad 100 zł, natomiast 36 kolorów – ok. 150 zł.
Najdroższy zestaw kosztuje ok. 300 zł w którym znajduje się 72 kolorów kredek. 🙂
Kredki DERWENT PROCOLOUR – opinie
Kredki PROCOLOUR mają trzy, decydujące i najważniejsze dla rysowników cechy:
- dobra pigmentacja,
- brak łamliwości przy temperowaniu,
- miękkość.
Jeśli zależy Ci na takich kredkach, to już nie powinieneś mieć dylematu co do kupna. 🙂
Dobra pigmentacja świadczy przede wszystkim o tym, że nie musisz x razy kryć papier, a kolor grafitu kredki odzwierciedla kolor na papierze.
Brak łamliwości przy temperowaniu ułatwia Ci pracę w rysunku.
Aktualnie nie posiadam automatycznej temperówki, która po 5 sekundach temperuje mi kredkę na idealny szpic. Temperuję zwykłą, tradycyjną, szkolną temperówką. 🙂
Jeśli za każdym razem wyjmuję z temperówki kredkę z ułamanym grafitem, to wiem, że jakość kredek jest kiepska.
Przy testowaniu PROCOLOUR’ów tak nie było. Bardzo lubię takie kredki, które zaoszczędzają mi czas temperowania i nie tracę przy nich cierpliwość. 🙂
Dzięki miękkości kredek rysunki są wyraziste, łatwo ze sobą łączą się kolory, można wykonywać naturalne przejścia tonalne.
Olejny grafit PROCOLOUR’ów sprawia, że kredki nie kruszą się i mają bardzo dobrą przyczepność do kartki papieru. 🙂
Istotną sprawą jest wymazywanie grafitu gumką.
Gumkę używam w celu rozjaśniania rysunku, dlatego chciałam też sprawdzić, ile warstw kredek można wymazać.
Jeśli mocniej dociśniemy kredkę, to całkowicie rysunku wymazać się nie da. Na poniższym rysunku wymazałam gumką chlebową tylną część piór ptaszka do odcieni szarości:
Mam nadzieję, że teraz już będziesz wiedzieć, czy warto inwestować w kredki dobrej jakości. Jeżeli szukasz takich lub podobnych kredek i nie wiesz gdzie najlepiej kupić, to zapraszam Cię na stronę www.paleta-art.pl, gdzie znajdziesz sklep plastyczny w swojej okolicy. 🙂
Jeśli już testowałeś kredki DERWENT PROCOLOUR, to daj znać w komentarzu. 🙂